04 lipca 2017

Rozdział XXVII



 Rozdział XXVII
Umowa handlowa

- Dzisiaj całkowicie odetniemy komputerowe sterowanie, zostawimy tylko blokady na kierownicy. – Koji tłumaczył mi dzisiejszy plan testów. – Zaprogramowaliśmy plan trasy, na podstawie skanów terenów system będzie blokował kierownicę, tak żebyś w przypływie adrenaliny nie straciła kontroli.
- Jest to całkowicie bezpieczne i w każdej chwili możemy przejąć kontrolę. – uspokajał Rick, kiedy ja zapinałam wszystkie czujniki do badania moich fal mózgowych i tętna.
- Zawsze to powtarzasz. – rzuciłam na odchodne.
- Bo zawsze się boisz. – usłyszałam za plecami. Nie wytrzymałam, od dwóch dni byłam pod wielką presją, za każdym razem traciłam kontrolę nad tym pojazdem, za każdym razem nie mijało 10 sekund zanim system komputerowy interweniował. Rick wieczorem mocno mi to wypominał, nie ma pojęcia pod jaką presją znajduje się wsiadając do tej maszyny.
Niby wszystko jest dobrze, do czasu, gdy nie usłyszę alarmu, wtedy tracę pewność siebie. Wczorajszego dnia 62 próby lotu zakończone niepowodzeniem.
Odwróciłam się na pięcie i pewnym krokiem ruszyłam ku niemu by za chwilę się z nim zrównać.
- To może się zamienisz. – Widziałam jak jego usta zmieniają się w cienką linię. – Tak myślałam, więc przestań mnie pouczać i traktować jak dziecko. Przywiozłeś mnie tu, więc daj mi pracować. – i odeszłam w stronę ścigacza zakładając po drodze kask.
Stan pomógł mi się zapiąć, ale nic nie mówił nawet przez chwilę.
- Maksymalny kąt skrętu dziś to będzie 18,6 stopnia, poradzisz sobie. – pocieszył mnie i zamknął kabinę.
- Możemy zaczynać procedurę startową? – usłyszałam w słuchawce Kojego.
- Tak.
Odpowiadałam już machinalnie, przyciskając kolejne klawisze na konsoli i wpatrując się w pustą przestrzeń, cisza. Tylko ja i pustynia. Prosta droga, żadnych przeszkód.
- Możesz ruszać. – usłyszałam w końcu i nacisnęłam start. Pojazd ruszył z mocnym szarpnięciem osiągając swoje maksimum jak zwykle w ułamek sekundy, a ja nawet tego nie poczułam, dzięki temu mogłam się skupić na bezpiecznym przejeździe. Najtrudniejsze w prowadzeniu tego pojazdu był brak widoczności, świat rozmywał się w piaskowym kolorze i tylko skupienie się na jednym punkcie gdzieś w oddali dawało szansę na utrzymanie maszyny, bo najmniejsze odwrócenie wzroku mogło spowodować tragedię.
- Zacznij skręt, tylko powoli, blokada kierownicy już jest ustawiona. – dostałam komunikat i delikatnie zaczęłam prawą część kierownicy przesuwać ku sobie, jednak zaraz usłyszałam alarm
- STEROWANIE AUTOMATYCZNE WŁĄCZONE. ROZPOCZYNAM PROCEDURĘ POWROTU DO BAZY STAROWEJ. – komputer swoim jednolitym tonem zakomunikował mi, że to koniec mojego przejazdu.
- Wolniej już nie umiem! – zirytowana wyrzuciłam z siebie.
- To są tylko testy Evo, nie ma się czym denerwować. – Koji pocieszył mnie w słuchawce
- Racja, świetnie Ci poszło. – Wtórował mu Stan.
Tylko Rick się nie odezwał, męczyło mnie to, ani razu od kiedy wsiadłam do tej maszyny mnie nie pochwalił, najpierw sam wpychał mnie do tego ścigacza a teraz nawet nie jest łaskawy powiedzieć słowa.
- Musimy pogadać. – oznajmiłam wyskakując z kapsuły widząc chłopaków w roboczych kombinezonach.
-Jakieś sugestie? – Stan oparł się o ścianę i zawiązał ręce.
- Jedna: opóźnione sterowanie. – odpowiedziałam pewna tego co mówię.
- Eva z całym szacunkiem, ale opóźnione sterowanie stanowiłoby niebezpieczeństwo dla kierowcy. – Koji był zdziwiony moją propozycją.
- Patrzycie na to z perspektywy inżynierów, z perspektywy liczb i symulacji, ja patrzę na to z perspektywy kierowcy. – starałam się wyjaśnić. – Nie mogą w pełni skupić się na prowadzeniu, a co dopiero na wyścigu, jeżeli nie mogą być pewna maszyny, w której siedzę.
- Ale opóźnione sterowanie, serio? To już nie kwestia bezpieczeństwa, to głupota. – pierwszy raz widziałam Kojego który zaczyna się irytować.
- Nie można mówić o sterowaniu, jeżeli program cały czas mnie blokuje. Nie było ani jednej jazdy bez blokady komputerowej.
- Prędkości tego wozu są tak duże, że brak tej blokady gwarantuje Ci w najlepszym wypadku wózek.
- To może trzeba pomyśleć o zmniejszeniu mocy? – zasugerowałam lekko poruszona krytyką z ich strony. Stan spuścił wzrok a Koji poczerwieniał.
-Koji daj spokój, wiesz dobrze, że Eva jest jedyną osobą, która może ten wóz poprowadzić. – Stan na spokojnie uniósł wzrok do góry szukając rozwiązania. – pomyślimy o lepszym systemie sterowania, a na razie proponuję abyś udała się do fizjoterapeuty, pomoże Ci lepiej panować nad stawami, popracuje nad refleksem.
- Nie rozumiem.
- Stan i Koji proponują Ci pracę, na pełny etat. – wyjaśnił Rick uśmiechając się i obejmując mnie ramieniem.
- Nie do końca na pełny etat, najpierw musimy go dopracować na tyle by pokazać go sponsorom, ale tak chcielibyśmy żebyś została naszym stałym testerem a w przyszłości pilotem i szkoleniowcem dla kolejnych.
- Nie chciałem Ci wcześniej mówić, Stan i Koji chcą to cudo wprowadzić na rynek w ciągu dziesięciu lat, a Ty jesteś jedyną znaną mi osobą, która jest w stanie sobie z tym poradzić.
- Dziesięciu lat? To kupa czasu, zanim zrobi się z tego jakaś liga minie kolejne 10, to ile łącznie pojeżdżę, rok? – spytałam drwiąco.
- Choćby rok, przejdziesz do historii. Staniesz się jedną z najbardziej pożądanych pilotów na Ziemi. Dzięki temu pojazdowi będziemy mogli wejść w inny tryb międzygwiezdnych wyścigów. – Stan zaczął wymieniać zalety a Koji mu wtórował.
- Przejdziesz kompletną ścieżkę: od testów, treningów, pilotażu i szkolenia kolejnego pokolenia. – Dzięki tym etapom będziesz w stanie przewidzieć wiele sytuacji.
- Od dobrego trenera się tego wymaga Evo. Ma być niezawodną podporą pilota, a każdy dobry pilot kończy w końcu jako trener. – Rick spokojnie mówił to co miał już dawno wyćwiczone.
- A co z Wei Race? – spytałam, taki miał być cel od początku.
- Nie będzie to kolidowało, ta technologia potrzebuje jeszcze czasu, możesz się ścigać w standardowych warunkach, ale dodatkowo chodzić na fizjoterapie i zajęcia z refleksu. – Rick odpowiadał na moje kolejne pytania.
- Wiedziałeś o tym? – wskazałam na obszar, który nas otaczał.
- To miała być niespodzianka pod koniec dzisiejszego dnia. Doceń, to duża propozycja.
- Tym się nie da kierować, nie w tym stanie. – powtórzyłam.
- Daj nam szansę to naprawić, przyjedź za 3 miesiące, zacznij ćwiczyć. Jesteśmy pewni, że da to dobre rezultaty i będziemy mogli stopniowo wyłączać systemy zabezpieczeń. – Stan uśmiechnął się do mnie, wiedział, że kusi mnie ta propozycja, ale wiąże się z małymi modyfikacjami w moim życiu.
- Pod moim okiem, będzie wspaniałym kierowcą nowej generacji. – dodał Rick.
- A co z Donem?
- Nic nie musi wiedzieć, póki nie zobaczy Cię na jeździe pokazowej. – uchylił trochę okulary bym zobaczyła jego oczy.
- Bardzo chcemy byś się zgodziła, chcemy pozostawić po sobie coś czym możemy się pochwalić wnukom. – zażartował Koji. Oczywiście, nie mogli nikomu powiedzieć o Obanie, a to z pewnością pozostałoby na długo w historii wyścigów.
- Zastanowię się. Na razie chcę wrócić do domu. – oznajmiłam by pozostawić ich chwilę w niepewności, choć w głowie szukałam już sposoby by upchnąć w mój harmonogram treningów w Wei Race, bankietów z Aronem, nocami z Rickiem i wypadami z Em na hangary w poszukiwaniu części wizyty u fizjoterapeutów.

2 komentarze:

  1. Super! Ale szkoda, że tak krótko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu jest i Eva :D Brakowało mi jej xD No i wyścigów. Ciekawe jak ona zdoła to wszystko połączyć :) No i jeszcze ta oferta pracy.. Bardzo ciekawy pomysł :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje że chcesz podzielić się swoją opinią, jest ona dla mnie cenna dlatego nie lukruj jej, jeśli będzie to nieszczere ;)