Powiedzieć, że dawno mnie nie było to lekkie niedomówienie. Blokada, mimo że to opowiadanie ma gotową fabułę, to czasem łapię blokadę której nie przeskoczę tak było tutaj, dlatego ten rozdział może być... - słaby. Jednak dzięki niemu posuniemy trochę fabułę do przodu.
Myślę o zmianie szaty graficznej blogu, żeby dać trochę nowy początek, temu co ma się dziać, co myślicie? :) Do przeczytania już niedługo :)
Rozdział XXXVIII
Siedziałam zgarbiona na
białej skórzanej kanapie w salonie Samary starając się nie patrzeć na zdjęcie
jej i Ricka w ramionach. Po przeciwnej stronie zapłakana Em siedziała opatulona
w kocu wraz z Samarą której twarz wyrażała zdeterminowanie by w końcu usłyszeć
prawdę.
Aron siedział obok mnie
wyprostowany, jego postura mówiła, że jest całkowicie wyluzowany, jednak jego
oczy nie odrywały się od Em. Miałam wrażenie, że nie marzył o niczym innym
tylko ją przytulić.
- Chciałabym dokończyć
swoją historię niezależnie od tego co usłyszycie. – wyjaśniłam na początku.
- Nie martw się, ja chcę
usłyszeć tą historię do końca, bo ilość kłamstw jakimi nas karmiłaś jest już za
duża i chcę je zrozumieć. – Samara cofnęła się do tyłu opierając wygodnie.
- Urodziłam się tutaj w
Kansas, miałam kochający dom, cudowne życie. Kiedy miałam 5 lat, moja mama
miała wypadek, po nim całe moje życie się skomplikowało.
- Bez półśrodków. –
wtrąciła Samara. Wstrzymałam oddech, jasne chcą prawdy bez zatajeń.
- Moją matką była Maya –
pierwszy gwiezdny pilot o międzygalaktycznej sławie. Ojciec mnie porzucił, do
16 urodzin żyłam nadzieją, że po mnie wróci. W końcu postanowiłam go odnaleźć,
uciekłam z szkoły i dotarłam do Kansas. Znalazłam mojego ojca – Dona Weia.
- Wei? – Em jakby ożyła…
- Ten Wei? – upewniła się.
- Tak, ten sam. Ja
nazywam się Eva Wei i jestem jego córką.
- Mówiłaś, że jesteś
Molly. – Em wyglądała na oszukaną, ale nie ruszyła się z miejsca, czekała na
ciąg dalszy.
- Kiedy znalazłam ojca…
- Trafiła do wyścigu
Obana. – Aron zaczął mówić za mnie, jakby chciał mieć pewność, że dobiorę
właściwe słowa.
- Nigdy o takim nie
słyszałam. – Samara wydawała się sceptycznie nastawiona.
- Bo na Ziemi nie wolno o
nim mówić, zagroziłoby to dobrej opinii rządzących na temat zwycięstwa nad
Crogami. – wyjaśnił Aron.
- Eva miała mówić. –
Samara kiwnęła głową i zwróciła się znowu w moją stronę. Kiedy Aron nie miał
zamiaru się już odzywać kontynuowałam.
- Byłam pilotem Ziemi,
był to bardzo trudny wieloetapowy wyścig w którym nie raz prawie straciłam
życie, udało mi się przejść eliminację i trafić na finałowe wyścigi na planetę
Oban, serce wszechświata?
- Serce wszechświata? Ty
siebie słyszysz? – Samara zadrwiła ze mnie
- Samara wiem, że to dla
Ciebie bardzo trudne do zrozumienia, ale uwierz, że to miało miejsce też brałem
udział w tym wyścigu. Nie zaszedłem tak daleko jak Eva, nie dane mi było
zobaczyć Oban, ale wszystko co ona mówi w tej chwili jest prawdą. – Aron starał
się zachować spokój.
- Wygrałam. – Starałam
się ignorować te wtrącenia, przed oczami znowu miałam spadającą świątynię
Światła, piękną planetę która zmieniła się w pustynie, bo nie przyjęłam tytułu.
- Mój partner Jordan,
przyjął nagrodę za nas, żebym ja mogła wrócić na Ziemię i spróbować naprawić
relacje z ojcem.
- Mam wrażanie, że wiele
pomijasz. – Samara wyczuwała moje zdenerwowanie, jednak im mniej powiem o
Obanie tym większa szansa, że nie dowie się o Ricku.
- Nie chcę zanudzać
takimi szczegółami jak to z kim się ścigałam i jakiej techniki użyłam by
wygrać, uważam to teraz za zbędne. – odpowiedziałam oschle, podziałało.
- Na Ziemi nie układało
mi się z ojcem, po tym co widział na Obanie, nie pozwolił mi się już więcej
ścigać ani nawet pracować w jego hangarach. Długo musiałam się prosić by móc
zostać u niego mechanikiem.
- Skąd wiedziałaś o
Jamie? – Najwidoczniej białowłosa chciała przyspieszyć tą historię.
- Jeśli pragniesz
wyścigów, zawsze znajdziesz takie miejsce. – odpowiedziałam bez zająknięcia,
już wcześniej spodziewałam się tego pytania.
- Skąd miałaś ścigacz? –
Samara drążyła, jednak tutaj wydrwił ją Aron.
- Pamiętaj co to było,
jestem skłonny uwierzyć, że Eva poskładała go z części ze złomowiska w końcu
była mechanikiem w Wei Race i swoje umie.
- Z pomocą przyjaciół
zawsze wszystko jest łatwiejsze. – odpowiedziałam wymijająco bo Samara zbyt
drąży temat związany bezpośrednio z Rickiem.
- Mówisz o tych dwóch
facetach co poskładali Ci ścigacz do kupy? – Em świetnie się wbiła.
- Dokładnie o nich – starałam
się nie okazywać tego entuzjazmu aby, nie wyszło że pasuje mi ta wersja.
- Nazywają się Stan i
Koji, byli ze mną na Obanie jako mechanicy, są niesamowici w tym co robią,
wiele się od nich nauczyłam. Wracając do historii… jesteśmy w momencie w którym
zaczęliśmy się znać.
- Dlaczego wtedy
przedstawiłaś się jako Molly? – Samara spokojnie się mi przyglądała.
- W takim miejscu nie
chciałam afiszować się z moim nazwiskiem, mogłoby się to źle skończyć. Wydaje
mi się, jednak że udowodniłam swoją lojalność… w pierwszym dniu włamałam się z
wami do Wei Race.
- Teraz jak o tym myślę,
to naprawdę wyczyn. – Samara pokiwała głową z aprobatą.
- No i w sumie to tyle…
nie wiem co mogłabym więcej dodać. – Starałam się zachować spokój, tyle rzeczy
pominęłam w tej historii.
- To pytania pomocnicze.
Dlaczego to Ty poleciałaś na ten cały wyścig Obana. – Samara nie miała zamiaru
mi tak szybko odpuszczać, już otwierałam usta kiedy wtrącił się Aron.
- Żartujesz sobie,
prawda? Nie załapałaś? – Aron świetnie grał, bo nawet ja nie wiedziałam o co
chodzi. Samara też wyglądała na zbitą z tropu.
- Pierwotnie na wyścig
miała lecieć Maya, ale zginęła podczas towarzyskiego spotkania. Wszyscy
obawiali się tego, że uczestnik może zostać zabity przed wyścigiem, dlatego Don
Wei schował Evę i nawet nie pisnął, że ma córkę. Eva od początku miała być
uczestnikiem, była chroniona jak najlepiej umiano, by Crogowie lub gorsze
stwory nie próbowały jej zabić, bo nie byłoby czasu żeby wyszkolić kolejnego
pilota. – Samara słuchała z zaciekawieniem.
- Z tego samego powodu,
dopiero od kilku lat wiemy o cudownie odnalezionym następcy tronu Nourasii. Z
tego samego powodu ja do czasu wyścigu musiałem być nawet trzymany za rękę
przez straż gdy sram. Z tego samego powodu wielu innych reprezentantów musiało
żyć w ukryciu – bo wszyscy bali się o swoją jedyną nadzieje na pełną wolność od
wojen, morderstw, niewoli głównie ze strony Crogów.
- Czyli twierdzisz, że
pięcioletnie dziecko było szkolone na pilota? – Samara trochę z niego zadrwiła,
jednak Aron szedł w zaparte.
- O tym jak dobrze była
wyszkolona świadczy to, że wygrała. – skwitował Aron. Samarę zatkało na chwilę.
Ja starałam się zachowywać naturalnie. Jestem wdzięczna Aronowi, że pomógł mi w
tym momencie, bo nie wiem jak musiałabym odpowiedzieć na to pytanie nie
wspominając o Ricku.
- Od kiedy jesteście
zaręczeni? – Em spokojnie wpatrywała się w Arona, a on w nią.
- Nigdy nie byliśmy. To
jedno wielkie nieporozumienie, które ciągniemy aby moi rodzice uznali mnie za
dojrzałego i po powrocie oddali mi władzę. – Aron przejął moją historię.
- Eva nie jest Twojego
gatunku, jakim cudem Twoi rodzice to kupili?
- Jest kimś więcej, nie
zdajecie sobie sprawy co to jest za zaszczyt, mieć za żonę Zwyciężczynię
Wielkiego Wyścigu Obana.
- Czyli Eva jest jedną wielką
sławą, ale nikt na Ziemi o tym nie wie? – Samara się upewniała.
- Tak. – Aron szukał we
mnie poparcia. – Wiele planet dzięki niej się odradza, jeżeli nie wierzysz mam
świadectwo naocznego świadka. – odpowiedział Aron, jednak Samara nie była tym
zainteresowana.
- Ile wie Rick? – Samara
nagle wystrzeliła jak z procy z tym pytaniem kierując je bezpośrednio do mnie.
- Nie rozumiem. – Jak to
możliwe, że domyśliła się że w tej historii brakuje Ricka. Ogarnęła mnie
panika.
- Jesteś jego asystentką,
dużo czasu ze sobą spędzacie, chcę wiedzieć ile wie o Klarze. – doprecyzowała,
a ja miałam wrażenie, że wszyscy słyszeli jak wielki kamień spada mi z serca.
- Nic. – odpowiedziałam
szczerze. – Nigdy nie przyszłoby mi do głowy zagrażać Tobie i Klarze, musisz
mieć powody by się ukrywać przed Rickiem. – dodałam mając nadzieje, że to
wystarczy.
- Pilnowałem jej, tak jak
prosiłaś. Rick nic nie wie. – Aron się wtrącił. Chronił mnie na wszystkie
sposoby. Samara wstała.
- Mi to wystarczy, teraz
chcę żebyście wyszli. Aron nie zmieniam zdania, póki Holi nie będzie
bezpieczna, nie możesz tu przebywać. – w oczach Em pojawiły się łzy. Aron z
oporami wstał i bez słowa wziął mnie za ramie i wyszedł. Miałam wrażenie, że
odprowadza nas Em do samych drzwi w nadziei, że Aron się odwróci, ale on tego
nie zrobił. Nie puszczał mnie aż do samego dotarcia pod drzwi samochodu.
Słońce już wschodziło, a
ja miałam wrażenie, że dopiero teraz zaczęłam oddychać. Wsiadłam bez słowa, a
Aron zamknął za mną drzwi i zaraz zjawił się obok.
- Co Cię łączyło z Em? –
Spytałam, aby nie pozwolić na ciszę w samochodzie.
- Kochałem ją szczerą
miłością, ona mnie też. – odpowiedział bardzo spokojnie.
- W takim razie, dlaczego
nie jesteście razem? – Aron ruszył i wpatrywał się w drogę.
- Gatunek Em jest
gatunkiem typu magicznego.
- Nigdy nie widziałam
żeby używała mocy.
- Teraz jej nie ma. Jej
moc nazywa się Błogosławieństwem. Aby ją posiąść ma dwa sposoby: pierwszy to
otrzymać je od matki – Em jest porzucona przez nią, więc od niej nie posiadła
mocy. Dlatego dla Em liczy się druga opcja: mąż może jej dać Błogosławieństwo,
jeśli w noc poślubną odda mu się pierwszy raz w życiu.
- Nie widzę problemu, przecież
możesz zmienić się w każdy gatunek we wszechświecie.
- Em nie chciała
ryzykować, chce by to był jej gatunek. Jest to dość trudne na Ziemi,
prawdopodobnie dlatego jej matka wybrała tą planetę do porzucenia jej.
- Dlatego się rozstaliście?
- Mam wrażenie, że mimo
wielu uczuć którymi się darzyliśmy nigdy nie byliśmy razem. Kocham ją i nie
będę tego ukrywać, to zupełnie inna miłość niż Twoja z Rickiem – niewinna ale
szczera. – poczułam ukucie.
- Co sugerujesz?
- To co słyszysz, uważam,
że Rick nie jest odpowiednim partnerem dla Ciebie. Jest zbyt agresywny, zbyt
porywczy, a ty zbyt uległa mimo swojego charakteru. – wzięłam głęboki wdech.
- Nie potrzebuje Twojej głębokiej
analizy naszego związku.
- Uważam, że ja byłby
lepszym partnerem dla Ciebie, umiałbym Cię słuchać, ale jednocześnie nie dawał
Ci swobodny we wszystkim. Pomagał podejmować decyzję i słuchał Twojego zdania w
ważnych kwestiach. Mogłabyś być sobą, a nie udawać tanią dziwkę.
- Chyba się zapędziłeś. –
Chciałam wyjść z samochodu. Od czasu przyjęcia atmosfera między nami zrobiła
się napięta.
- Nie. – Aron zjechał na
pobocze. – Ty, jako prawdziwa Ty, nigdy nie zgodziłabyś się na takie traktowanie
jak miało miejsce dzisiaj. Jasno postawiłabyś granicę której nie można
przekroczyć. A jeśli ktoś by spróbował – odeszłabyś, za wszelką cenę. – Spojrzałam
na ulicę. Była pusta, na poboczu był las, do domu miałam jakieś dwa, może trzy
kilometry drogi. Chciałam pociągnąć za klamkę i wyjść, jednak drzwi były
zamknięte.
- Wypuść mnie. –
poprosiłam na razie grzecznie.
- Co Ci daje Rick. Jedyne
co w tym momencie ma to grupę bogatych znajomych, którzy kochają wyścigi i duże
ryzyko, oraz kupę długów bo jest nałogowym hazardzistą o czym chyba wiesz.
- Śledzisz go?
- Śledzę go ze względu na
bezpieczeństwo Klary, aby Samara nie wyjechała z nią gdzieś daleko i była tutaj
gdzie jest potrzebna, czyli przy Omirze i swojej przybranej rodzinie. Nie
pochlebiaj sobie nie robię tego ze względu na Ciebie.
- Przestał grać. –
Starałam się go bronić.
- Przestał czy tylko Ci
tak powiedział? – Aron zasiał ziarnko. – Nadal spotyka się z tymi ludźmi,
popełnia te same błędy. Wygrywa duże sumy, ale zanim świt nastanie wychodzi
niemal że w skarpetkach. Czasem za dużo wypije i bredzi o tym jak był kiedyś
mistrzem. Jest nikim innym tylko upadłym mistrzem o którego istnieniu już nikt
nie pamięta. – zamilkł na chwilę. – A Ty jesteś tylko miłym dodatkiem, córka
jego jedynego przyjaciela, jakby nie patrzeć kolejne ryzyko. Sądzę, że Twój ojciec
nie będzie zachwycony kiedy dowie się, że sypiasz z Rickiem, bo nie mogę
powiedzieć że jesteście razem.
Nie wytrzymałam,
wycelowałam i uderzyłam go tak mocno jak umiałam. Nawet w tym delikatnym mroku
widziałam czerwień na tym półludzkim policzku. Poczułam łzy na policzkach i
usłyszałam dźwięk odblokowania drzwi – wyszłam i trzasnęłam drzwiami tak mocno,
że mimo stabilizacji grawitacyjnej pojazdu, ten zatrząsnął się na wszystkie
strony.
Auto Arona odjechało
chwilę potem, a ja zostałam sama z wieloma myślami w głowie.
- Nie przesadziłeś? – Gdy
tylko ruszyłem Tom zmienił się w ludzką postać. Cały czas był przy mnie jako
sygnet.
- Nie. Musiała to usłyszeć
z wielu powodów.
- Obrażając ją nie
przybliżysz się do bycia jej miłością. – zauważył spokojnie.
- Wręcz przeciwnie. Ona
lepiej myśli w gniewie. Ważne jest teraz, żeby zrozumiała co ma zrobić z tym co
posiada.
- Chyba nie nadążam już nad
Twoim planem, książę.
- Wszystko układa się tak
jak miało się ułożyć, choć nie spodziewałem się zobaczyć ich razem w tak
intymnym spotkaniu.
- Nie musiał Książe
kłamać na temat hazardu, wiemy dobrze, że regularnie spłaca długi, wręcz już
wszystkie spłacił. Chodzi na terapię. Dlaczego to zrobiłeś?
- Musiałem utrwalić w jej
głowie, że Rick ma dostęp do ludzi którzy mają pieniądze. Poczucie winy związane
z Holi, oraz myśl że jest prosty sposób jak zyskać pieniądze dla niej,
doprowadzi do konfrontacji: Ricka i Samary. Wiem co czuje Samara i wiem, czego
potrzebuje Rick. Oni będą się powoli do siebie zbliżać, a wtedy Eva będzie
mogła zaangażować się emocjonalnie w więź z kimś innym, z kimś kto nie będzie
traktować jej w sposób niegodny Królowej Wszechświata.
- Nigdy tak nie
manipulowałeś, a okazji miałeś sporo. – Zauważył Tom.
- I nigdy więcej nie
będę, boli mnie to że musiałem poświęcić przyjaciółkę do osiągnięcia tego celu,
ale chcę się przekonać czy Eva pokocha mnie dlatego, że może i chce. Jest to
możliwe tylko wtedy gdy Rick zniknie. – Ten plan był bardzo rozbudowany, jednak
kompletny i przy odrobinie współpracy Evy realny do wykonania.
- A co z Em? – zadał trudne
pytanie.
- Tak jak mówiłem Evie,
zawsze będę ją kochał i poświęcę wiele by była bezpieczna i szczęśliwa, ale nie
mogę zostać sam.
- Czyli uważasz Evę tylko
za dobrą partię dla Twoich rządów?
- Nie tylko. Evę kocham
inaczej. Czuję przy niej zupełnie inne emocje. Em chcę się opiekować, chronić.
Molly chcę pozwolić się rozwijać, kształtować, pokazywać jej, jej własne piękną
i kochać ją za jej niezwykle rozbudowany charakter. Uważam, że jest to miłość
której nie mogę stracić jeżeli już ją znalazłem.
- Ile dajesz jej czasu na
domyślenie się, że musi zaangażować Ricka do pomocy w zdobyciu pieniędzy dla
Holi? – spytał.
- Tyle ile będzie
potrzebować, Holi to silna istota, poradzi sobie tam tyle ile będzie trzeba. Eva
przyjdzie do mnie i sama zaproponuje żebym zabrał Ricka do Samary i reszty,
żeby pomógł zdobyć fundusze poprzez swoje znajomości i umiejętności moich i
Evy.
- Mam nadzieje, że Książe
się nie przeliczy i nie straci zarówno Em jak i Evy.
Ja nie mam nadziei, ja
jestem pewny, że mój plan jest dobry.
Hej, cały wczorajszy wieczór oraz noc spędziłam by przeczytać wszystko... wzięło mnie na wspominki i o dziwo jesteś jedynym polskim blogiem który jeszcze publikuje.
OdpowiedzUsuńBędę się czepiać - bo jestem na świeżo:
- W Prologu Eva miała 18 lat, teraz piszesz, że ma 16
- Brakuje mi opisów uczuć, wiele sama muszę sobie dopowiadać, żeby złożyć to w jakąś całość
- Myśli dawaj w kursywie, by się wyróżniały.
Podoba mi się, że jest to takie bardziej dojrzałe opowiadanie - wplątujesz tutaj sporo hazardu, erotyczności, adrenaliny - mam nadzieje, że nie czyta tego żadne dziecko poniżej 16 ;)
Chciałabym żebyś wróciła do tego co było przed 20 rozdziałem, wtedy bardzo przyjemnie się to czytało potem mam wrażenie, że zaczęłaś się gubić, albo idziesz z fabułą za szybko, albo rozwlekasz ją na 5 rozdziałów...
Jesteś jedynym blogiem który teraz działa, więc postaraj się aby było to dobre - a nie byle jakie, chyba że potrzebujesz konkurencji i motywacji do częstszych notek - pisz śmiało, chętnie zacznę swoje nie spełnione marzenie z pisaniem :) - taka zdrowa rywalizacja
Jasne, duże się w moim życiu zmienia a wraz z nim koncepcja, humor itd. Zwrócę większą uwagę by wrócić do starego stylu, ale coś czuje, że potrzebna mi będzie zachęta ;)
UsuńCzekam na Twój popis Avalon! :)
Diana jak dobrze cię widzieć. Ostatnio przypomniałam sobie twoje stare opowiadania. Jeśli dobrze pamiętam to były chyba dwa. Jeszcze zanim usunęli te domeny na których były, czytałam je. Taki powrót do dzieciństwa. W sumie to chyba byłaś jedyną osobą z Polski, która dokończyła swoje historie. Jakoś tak musiałam wtrącić, bo informacja o 2 sezonie bardzo mnie ucieszyła :D.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że to napiszę ale nie potrafię się odnaleźć w tym opowiadaniu. Ciągle się zastanawiam dlaczego Eva tak się zmieniła. Można powiedzieć, że jest wredną jędzą. Jasne, że zawsze była buntownicza, trochę szalona, ale zapamiętałam ją jako pozytywną postać, pełną energii, ale oczywiście czytam z radością i czekam aż to wszystko się wyjaśni i w końcu się dowiemy co tam w trawie piszczy. Bardzo ciekawi mnie ten Aron. Geniusz i intrygant. Uwielbiam takie postaci. Czekam z niecierpliwością na spotkanie Evy z Aikką. Mam wrażenie, że to będzie pewnego rodzaju podsumowanie opowiadania i czegoś się dowiemy. Chociaż mogę się mylić.
Ostatnio znowu obejrzałam sobie cały sezon Obana. Patrząc na Ricka i Evę nadal nie mogę sobie wyobrazić ich razem. No wiem, że wtedy była młodziutka, ale jednak... :D
Pozdrawiam cię Diana i weny życzę
Ps. zapraszam na miniaturkę i ocenienie jej solooban.blogspot.com
Eva się zmieniła z wielu względów: nadal walczy o względy u ojca, szuka swojego miejsca na Ziemi - chciałam uzyskać efekt zagubionej młodej kobiety, niestety sama po drodze się pogubiłam, a jak sama zauważyłaś - poprzednie historie skończyłam - tą też bym chciała.
UsuńAron jest jedyną postacią której kreacja mi się podoba i nie zmieniam jej od początku, w przeciwieństwie to charakteru Evy, Ricka czy pozostałych.
Co do wieku Evy i Ricka, to nie jest to "aż" taka różnica jak wszyscy myślą (jest ale mniejsza niż się zdaje). Maya zmarła, gdy Eva miała 5 lat, po niedługim czasie porzucił ją Don Wei - zakładając, że podróżował po świecie nie więcej niż rok, po 6 urodzinach Evy poznał Ricka - który wtedy miał 16/17 lat czyli jest od Evy ok 10 lat starszy. Nadal to sporo, ale nie na tyle, by uznać to za "obrzydliwe".
Mam nadzieje, że kolejne notki będą bardziej klarowne i miłe do czytania :)
Pozdrawiam Cię serdecznie i liczę, że na dłużej wracasz do naszej małej społeczności :)
Nadrobiłam zaległości i trochę jest mi smutno, że miałam ich tak mało, bo teraz czuję niedosyt i jeszcze bym sobie poczytała :(
OdpowiedzUsuńWracając do opowiadania:
W dalszym ciągu nie jestem za Rickiem, ale widzę, że z Arona też niezłe ziółko. Aż o takie intrygi bym go nie podejrzewała. A już na pewno, że będzie zdolny do umyślnego poświęcenia swojej przyjaciółki, by osiągnąć swój cel. Chociaż przyznaje, że takie intrygi czynią go bardziej ciekawszą postacią ;)
Zapowiada się bardzo burzliwy zwrot akcji. Ciekawa jestem tej konfrontacji Ricka z Samirą :D
A Eva to chyba nigdy nie wyjdzie z tych kłamstw... Przecież to się w końcu wyda, że na powiedziała im całej prawdy i ominęła w tym wszystkim rolę Ricka. Wyjdzie na to, że tylko Aron pod koniec będzie chciał się z nią zadawać, co podejrzewam by mu pasowało. Kto wie? Może właśnie do tego dąży?
Zastanawia mnie jeszcze Jordan. Super, że i o nim nie zapominasz. W ogóle jesteś genialna! Idealnie połączyłaś wątek wykorzystania Wei przez Canaletta z jej niezapisaną przyszłością. Takie w sumie to oczywiste, ale jednak bardzo często niedostrzegane xD Wychodzi na to, że istnienie Evy już do końca wszechświata będzie tworzyć niewiadome u innych ludzi, w jakiś tam sposób z nią związanych. Plus dla przyszłych Avatarów, bo się przynajmniej biedacy nie będą nudzić :D
Wielkie ukłonu Słońce za ogromną pomysłowość i umiejętność połączenia tego w genialne opowiadanie ;*
Obyś nigdy nie straciła weny! Trzymaj się i czekam na dalszy rozwój wydarzeń ;)