15 września 2017

Rozdział XXXIII

Rozdział XXXIII
Skok 



- Molly, czy Ty pokochałabyś mnie kiedyś…, gdyby nie było Ricka? – Aron nachylił się do mnie i mówił bardzo cicho, tylko ja miałam usłyszeć to pytanie. Nadal tkwiliśmy u Samary pogrążenie w jakimś dziwnym zawieszeniu. Mimo, że Samara jasno dała do zrozumienia, że nie chce nikogo dziś już widzieć, nikt z nas nie odważył si ruszyć z miejsca.
- Nie będę się nad tym zastanawiać Aron, nie mam takiej potrzeby. – Zaczynało mnie nudzić to ciągłe powtarzanie na nowo tej samej rozmowy. To było jak wiercenie dziury w powietrzu – nic nie wnosiło do naszej aktualnej sytuacji, a jednak ten zmiennokształtny kosmita nadal próbował wydobyć z moich ust wyznanie miłości lub przynajmniej cienia szansy na nie.
Nasz układ był prosty: udaję jego narzeczoną do czasu jego powrotu na planetę, nic więcej. Wszystko miało się skończyć za trzy miesiące. Zakończenie sezonu miało oficjalnie zakończyć moją coraz trudniejszą rolę. Miałam odzyskać swoje dawne poukładane życie. Miałam być tylko Ricka. Miałam zająć należne miejsce w Wei Race i zacząć żyć tak, jak ja bym tego chciała.
- Przyjadę jutro po Ciebie i Twojego ojca. Zabiorę do naszej rezydencji i oficjalnie poproszę Twojego ojca o zgodę, jeśli taka jest Twoja wola. – Spojrzał na mnie z nadzieją. – Jednak wolałbym to robić ze świadomością, że kiedyś w dalekiej przyszłości nasze zaręczyny będą mieć rację bytu.
Miałam dość. Postanowiłam zerwać tą zmowę milczenia zaklętą w bezruchu. Wstałam i otrzepałam spodnie, pewnie krocząc do drzwi, z jednym celem: Opuścić to miejsce i nigdy nie wracać.
- Dokąd idziesz? – Em jakby wróciła do żywych, gdy chwytałam za klamkę. Zacisnęłam ją mocno i chciałam zignorować to pytanie jednak ona powtórzyła głośniej. – Czemu wychodzisz?
Jej pytanie nie pozostało bez odpowiedzi. Odwróciłam się do niej nadal mając nadzieje, że opuszczę ten dom jeszcze w tej samej minucie. Łzy na jej twarzy już całkiem wyschły pozostawiając jedynie drobne białe ślady po słonej wodzie.
- Nic tu po mnie. Idę do domu. – Wyjaśniłam spokojnie.
- Nie zrozumiałaś co mówiłam? Musimy skonstruować nowy ścigacz. Najlepiej zacząć już teraz.
Holi i Mark wyszli z stanu zawieszenia i podeszli w naszą stronę.
- Teraz chcesz się włamywać gdzieś? Bez planu? – Holi wyglądała na zmartwioną stanem, w którym jest jej przyjaciółka.
- Z całym szacunkiem Em, ale to nie jest aż tak pilne. Zwykle szykujemy takie włamania dwa, trzy dni. – Mark poparł Holi, jednak Em przybrała jeszcze bardziej zawziętą minę.
- Plan jest zawsze ten sam. – Zaczęła mocniej gestykulować. – Wchodzimy. Holi usypia strażnika. Kradniemy. Wychodzimy. ZAWSZE jest ten sam plan! Po co kolejny raz go omawiać. – Holi była zmieszana, prawdopodobnie nie zawsze widzi Em w tym stanie.
- Jest już późno. – Zauważył Aron. Najwidoczniej nikomu nie paliło się, do włamania bez minimalnego przygotowania.
- Idziemy dzisiaj. – podkreśliła Em. – Jeśli nie chcecie, pójdę sama. Nie zależy mi. – Oczy Holi otworzyły się szeroko. Zwykle to Em była tą racjonalną w tym zespole, jednak przez Em przemawiała jakaś dziwna chęć zrobienia na złość Samarze.
- Nie puścimy Cię samej. – Holi spojrzała na mnie błagalnie, pierwszy raz w życiu widziałam w jej twarzy coś takiego. Zrozumiałam.
- Jasne, pójdziemy. – wtórowałam.
- Mamy mało czasu, zgarniamy tylko drobiazgi. – Dodał Mark.
- Najbliżej jest Wei Race. – dodał Aron z lekkim wahaniem.
- Świetnie, znasz to miejsce jak własną kieszeń, nie będzie problemu z lokalizacją odpowiednich fantów. – Em otworzyła jedną z szaf i zaczęła podawać szerokie plecaki każdemu z nas.
- Prosta akcja. Nic się nie stanie. – Aron szepnął mi do ucha. Nie byłam tym zachwycona. Miałam złe przeczucia, ale co można było zrobić.
Najwyższy budynek Wei Race dumnie oświetlał nazwę firmy znajdującą się na szczycie. Podjechaliśmy pod jeden z wyższych betonowych płotów z tyłu firmy i dzięki uprzejmości Arona i Toma przedostaliśmy się na drugą stronę.
Plan omówiliśmy po drodze. Ja z Holi miałyśmy iść do najdalszego hangaru i zgarnąć jakieś drobiazgi w dużej ilości. Em z Tomem zaczaili się na części elektryczne i jak się uda układ kierowniczy, a Aron z Markiem mieli pozbierać jakąś blachę i w razie czego szykować szybką ucieczkę.
Nigdy nie sądziłam, że to okno ucieczkowe przyda się tak szybko. Okazało się, że po wygraniu wyścigu część ekipy pozostała świętować w swoich małych grupach, co umknęło naszej uwadze proponując to miejsce. Ja niby mogłabym się wychylić i odwrócić uwagę od Holi, jednak wtedy musiałabym zdradzić swoje prawdziwe personalia. Wniosek: ucieczka.
Starałyśmy się być cicho, jednak strażnik w końcu nas wyczaił. Pędem do płotu by tam postarać się o pomoc Arona. Widziałam już jak Tom i Em wchodzą na szczyt płotu, przyspieszyłam choć moje płuca błagały o przerwę.
- Holi szybciej! – słyszę Marka, który właśnie był wciągany bezpiecznie poza płot. Zza ostatniego hangaru wyłonili się inni strażnicy. Nawet nie wiedziałam, że jest ich aż tyle w Wei Race. Aron używając swoich niesamowitych mocy wydłużył swoją rękę i trzymał ją już na szczycie a drugą wyciągał w moją stronę.
Usłyszałam świst nad uchem. Ktoś do nas strzelił. Parę sekund później poczułam oplatające w tali ramię które przesuwało mnie ku sobie znacznie szybciej niż bym biegła. Ramie Arona opatuliło mnie i zapewniło ochronę i chwilę potem byliśmy już na szczycie płotu.
Jednak kątem oka zauważyłam, jak Holi upada, najwidoczniej dostała i była sparaliżowana.
- Uciekajcie! – krzyknęła tylko, a Aron chwycił mnie jeszcze mocniej i skoczył ze mną na dach, walnął dwa razy a ciężarówka, na której leżeliśmy ruszyła z piskiem opon.
- Spokojnie, trzymam Cię. – Aron zasłonił mnie od lecącego z świstem w uszach powietrzem.
Jechaliśmy tak spory kawałek, aż do granicy miasta, dopiero jak umilkły syreny policyjne zwolniliśmy i zatrzymaliśmy się w lesie. Usiadłam na krawędzi dachu i podciągnęłam jedną nogę łapiąc ją za kolano. Zostawiliśmy tam Holi… trzeba było teraz powiedzieć o tym reszcie.
Zaczynało świtać. Włosy Arona lśniły od kropelek rosy, patrzył na mnie swoimi błękitnymi oczami jak na największy cud na świecie. Gdyby nie on, pewnie skończyłabym jak Holi, jestem mu wdzięczna. Moje usta ułożyły się w proste słowa „dziękuję”. Pokiwał głową, że rozumie, teraz musieliśmy zmierzyć się z czymś trudniejszym.
- Gdzie Holi? – Em rozglądała się dookoła szukając swojej przyjaciółki.
- Złapali ją. – To Aron postanowił wziąć na siebie odpowiedzialność za tą sytuację. Zeskoczył z furgonetki i czekał na odpowiednie reakcje. Oczy Em się poszerzyły. Zaczęła się trząść jednak zanim on wykonała ruch w kierunku twarzy Arona poleciała pięść Marka, który nie czekał na wyjaśnienia.
Potem wybuchła już tylko jedna wielka awantura w której centrum byłam ja i Aron - jako ostatni widzieliśmy Holi i jako pierwsi musimy się tłumaczyć co właściwie się stało. 

Małe info od mojej skromnej osoby, za parę dni kończy mi się mój ukochany dostęp do narzędzi Microsoft Office, nadal szukam idealnej oferty dla mojej skromnej kieszeni. Jednak na razie jeszcze nie znalazłam odpowiedniego pakietu który zadowoli mnie, moją połówkę i nasz portfel - z tego powodu wolę nie rzucać deklaracji kiedy kolejna notka. Jedynie mogę powiedzieć, że jak najszybciej po aktywacji nowego pakietu.  

8 komentarzy:

  1. Będziemy czekać z niecierpliwością:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko żeby znowu nie było półrocznej przerwy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, nie będzie. Odpowiedni pakiet już jest w drodze do mojego domu ;) jeszcze przed rozpoczęciem roku akademickiego można spodziewać się nowego rozdziału.

      Usuń
    2. To jak, kiedy nowy rozdział? :)

      Usuń
  3. Ja nie wiem, ale Eva nic tylko cały czas się ładuje w tarapaty. Kiedyś się doigra. Ciekawi mnie też czy przez to że Aron ja uratował to czy spojrzy na niego inaczej i będzie mu bardziej przychylna xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Halo! Kiedy nowy rozdział? Już się nie mogę doczekać, codziennie tu zaglądam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje że chcesz podzielić się swoją opinią, jest ona dla mnie cenna dlatego nie lukruj jej, jeśli będzie to nieszczere ;)