09 września 2018

Rozdział XL


Rozdział XL
Rodzina patchworkowa

Wyjaśnienie wszystkich aspektów planu zajęło nam trochę czasu. W tym czasie Samara pokazała dwa wozy którymi dysponuje: jeden robiący duże wrażenie: pełna elektronika, sportowy styl, biała skóra na siedzeniach i nitro w bagażniku. Drugie było skromniejsze, choć silnik pokazał mi, że było tak samo niebezpieczne, z tyłu widać było fotelik dla dzieci. O tym, że mam córkę dowiedziałem się chwilę po otrząśnięciu się z widoku Samary. 

Zbiegła po schodach, miała kruczoczarne włosy i dziecięcą piżamkę. Na początku wpatrywała się we mnie bliźniaczymi do moich oczami a potem jakby mnie znała przytuliła się do moich nóg.
- Tatuś! Jesteś! – Ona mnie tak dobrze znała, a ja nawet nie wiedziałem, że istnieje. 

- To co, za dwa dni zbijamy kasę i uwalniamy Holi z aresztu. – Aron przyklasnął i szykował się do wyjścia, głaszcząc po drodze śpiącą w moich ramionach Klarę. Nie chciała mnie puścić, bała się, że zniknę i wolała cały czas mnie trzymać mimo znacznych protestów Samary.
- Tak – Samara potwierdziła to i również wstała patrząc się wymownie na Evę która uparcie siedziała przy mnie i nawet się nie ruszyła. Potrzebowałem porozmawiać z Samarą sam, Eva w tym momencie tylko by mi przeszkadzała.
- Idź z Aronem, na pewno Cię odwiezie. – Protest w jej oczach był ogromny. Nie miała zamiaru ruszyć się bez mojej osoby z tego domu. Rozumiałem ją, mówiłem jej że Samara była dla mnie kimś ważnym, a teraz jak dowiedziałem się o Klarze, jest kimś szczególnie ważnym, jednak powinna mi zaufać, tak jak ja ufałem jej przez ostatni czas. – Zadzwonię do Ciebie potem.
Eva z wielkimi oporami wstała i kierowała się do wyjścia, każdy krok wyglądał jakby miała betonowe buty. Były powolne, a każdemu krokowi towarzyszyło odwrócenie się w moją stronę. W końcu usłyszałem zamykające się drzwi. Samara bardziej się spięła jakby walczyła sama ze sobą.
- Położę ją spać. – Wyciągnęła ręce w stronę Klary, a ja jakby odruchowo przycisnąłem ją bardziej do siebie. Jej włosy pachniały truskawką, miała bladą skórę po Samarze i krucze włosy po mnie. Była naszym wspólnym skarbem o którym nie miałem pojęcia. Nie umiałem sobie wybaczyć tego, że bardziej ich nie szukałem po powrocie. Mała musi mieć już prawie pięć lat, pięć lat beze mnie.  
- Proszę, mamy dużo do omówienia, nie chcę by nas słyszała. – Samara wyjęła wyczekująco ręce. Nie chciałem poddać się tak łatwo. Wstałem z małą na rękach.
- Gdzie ma pokój? – spytałem, Samara po dłuższej chwili opuściła ręce i wskazała na schody. Po drodze minąłem zdjęcia na ścianie… nasze zdjęcia, kiedy byliśmy jeszcze razem. Musiałem być bardzo ostrożny, nie chciałbym złamać serca Samarze, ale również nie chcę zranić Evy.
Pokój Klary był standardowym pokojem pięciolatki, z różowymi ścianami, postaciami z bajek i rysunków. Na jednym była namalowana rodzina: zapewne ona, ja i Samara, wisiał zaraz obok łapacza snów, który zaplotłem dla Samary podczas naszej małej wyprawy do rezerwatu na południu kraju. Nie chciałem odchodzić od małej, ale musiałem wyjaśnić sobie wszystko z Samarą – tak długo jej szukałem.
Zaprowadziła mnie do swojej sypialni, miała tam duże okno z wygodnym parapetem. Usiadła na nim i okryła się kocem, ja usiadłem na jej łóżku i zdjąłem kurtkę, zapowiadała się długa noc. Miałem tyle pytań, tyle wątpliwości, tyle chciałem jej powiedzieć…
- Sami… - drgnęła nerwowo jakby to przywołanie ją bolało. – To prawda? Klara jest moją córką? – Nie chciałem tego poruszać przy małej, zwłaszcza, że ta nawet nie chciała mnie puścić na jedną chwilę, po prostu oznajmiła mi że jestem jej tatą i tak już zostało. Wiedziałem, że jest moja, miała dokładnie te same oczy co moje, ale chciałem to usłyszeć od Samary, należało mi się to.
Pokiwała głową nie odzywając się ani słowem.
- Dlaczego mnie nie poinformowałaś? – Skuliła się bardziej, płakała i starała się to ukryć.
- Zostawiłeś nas gdy Cię potrzebowałyśmy, potem już nie chciałam, żebyś o nas wiedział. – mówiła tak cicho, a każde jej słowo było jak mała szpilka. Starałem się do niej podejść, dotknąć, jednak kiedy zobaczyłem jej reakcję obronną wróciłem na łożko.
- Szukałem Cię po moim powrocie z… - Słowa ugrzęzły mi w gardle, nie mogłem jej powiedzieć o Obanie, miałbym kłopoty Don wyraźnie wyjaśnił mi zasady po moim powrocie na Ziemię.
- Skąd? – Samara nie miała zamiaru odpuszczać.
- Nie mogę Ci powiedzieć… - nawet nie zdążyłem dokończyć kiedy powiedziała jedno krótkie słowo.
- Oban. – Spojrzała na mnie, w ten sam sposób kiedy doszukiwała się czy coś ukrywam. Nie wiedziałem skąd ona wie. Nie czekając na moje kolejne pytanie odpowiedziała – Eva dużo wczoraj o nim mówiła. Rano szukałam informacji o tym kiedy Don ponownie przedstawił ją światu… - Była taka domyślna, zawsze. – Wszystko się łączy… Twoje zniknięcie, jej pojawienie się. Wszystko to łączy Oban. – Chciałem ją przytulić, ale nie mogłem. Musiałem zachować dystans między nami, w związku moim i Evy to ja muszę być tym odpowiedzialnym.
- Nie rozumiem tylko jaka była Twoja rola wtedy?
- Don potrzebował pilota, ufał mi, miał mało czasu. – Samara zrobiła dziwną minę.
- Ty byłeś pilotem? – Zacząłem zastanawiać się, co powiedziała jej Eva, że wydawała się tak zdziwiona. Jednak nie miałem zamiaru jej oszukiwać.
- Tak, jednak po pierwszym wyścigu miałem poważny wypadek. – Samara spojrzała na mnie z niepokojem. Miałem wrażenie, że szczerze ją to przejęło. – Mój system neuronowy jest uszkodzony, każdy wyścig może mnie zabić. Dlatego się wycofałem. – Samara wyprostowała się i miałem wrażenie, że spojrzała na mnie inaczej. – Eva zajęła moje miejsce. Świetnie sobie radziła, wygrała. – Byłem z niej bardzo dumny.
- A co się działo z Tobą potem? – Skrzyżowała ręce. – Potrzebowałam Cię. – Sama z siebie podeszła do mnie i usiadła obok. Spojrzała na mnie zmęczonym wzrokiem, cała ta sytuacja zaczynała ją przerastać. – Ciąża była zagrożona, trzy miesiące spędziłam w szpitalu.
Odruchowo chwyciłem ją za dłoń by dodać jej otuchy. Zależało mi by dowiedzieć się co działo się z nią gdy jej szukałem.
- Byłam zupełnie sama, musiałam być w izolatce bo najmniejszy wirus mógł pogorszyć sprawę. – jej uścisk się wzmacniał
- Rodziłam bez nikogo, bez Ciebie. – Przytuliłem ją. Pomimo tego co się stało, urodziła nam córkę, wychowywała ją, należał się jej duży szacunek z mojej strony.
- Byłaś bardzo dzielna Sami. – Szepnąłem jej na ucho. Ona już nie spięła się na dźwięk jej zdrobnienia.
- Klara jak tylko zaczęła mówić, pytała o Ciebie. Była jednym z tych dzieci które wyglądały przez okno i każdy mężczyzna to był jej tata. – Sami spokojnie opowiadała mi o naszej córce. – W końcu pokazałam jej Ciebie, opowiedziałam kim jesteś, obiecałam że kiedyś Cię pozna. Wywiesiłam nasze zdjęcia na ścianach by miała choć cień nadziei na normalny dom. – Zamilkła na chwilę. – Codziennie rano pytała czy dziś spotka tatę.
- Już jestem, nie opuszczę jej już. – Nie będę mówił wiele, pokochałem ją od razu. Była moim dzieckiem, chciałem z nią nadrobić to co straciłem.
- A mnie? – spytała nagle. Jej białe włosy były nadal tak samo urocze. Ta drobna sylwetka, absolutnie nie pasująca do akrobatki. Ze względu na to co nas łączyło pozwoliłem sobie na pocałowanie jej w czoło tylko tyle. Zacząłem układać już sobie nowe życie, chciałem je zachować. Musiałem je jednak skorygować o moją córkę.
Samara potem jeszcze długo opowiadała mi o Klarze, jakby jednej nocy dało się nadrobić prawie pięć lat. Z czasem dla swojej wygody położyliśmy się i rozmawialiśmy dalej. Senność dopadła nagle i była dość miła. Czułem na piersi lekki ciężar, jak się potem okazało Sami zamiast poduszki wybrała mój tors.
Nad ranem Sami nadal spała skulona na moim ramieniu. Wstałem ostrożnie aby jej nie obudzić i przykryłem kocem. Chwiejnym krokiem poszedłem do sypialni małej. Spała wtulona w pluszową gąsienicę. Usiadłem na ziemi obok niej. Mała miniaturka mnie otoczona wielką miłością jej matki.
Odgarnąłem kosmyk jej włosów, a jej zielone oczka gwałtownie się otworzyły, zamrugała dwa razy i pokazała mi wszystkie swoje zęby uśmiechając się szeroko.
- Tatuś! – Oplotła mnie swoimi małymi rączkami. Przytuliłem ją mocno.
- Jestem córeczko, zawsze już będę. – Pocałowałem ją w czubek głowy. – Jak chcesz to śpij, jeszcze jest wcześnie. – Spojrzała przez okno, a następnie bardzo poważnie oznajmiła
- Świeci słońce, trzeba wstać tatusiu. – Odkryła się i zwinnie zeszła z łóżka. Zdawało się, że miała to bardzo dobrze wyćwiczone. Na krześle czekało na nią ubranie, prawdopodobnie Samara zawsze szykowała jej ubrania dzień wcześniej. Powoli zmieniała każdą część garderoby, niektóre elementy szły jej bardzo sprawnie, inne zajmowały więcej czasu jednak była ona całkowicie samodzielna w tym temacie.
Stanęła na progu drzwi i czekała aż wstanę. Wzięła mnie za rękę i powoli schodziliśmy do kuchni. Usiadła przy stole i rozglądała się z zaciekawieniem, jakby była tutaj pierwszy raz. Domyśliłem się, że czeka na śniadanie.
- Na co masz ochotę? – Spytałem ją z uśmiechem, szukając jednocześnie kawy której zdecydowanie potrzebowałem ja.
- Na to co zwykle. – Odpowiedziała błyskotliwie i zaczęła machać swoimi małymi nóżkami które nie sięgały do podłogi. To było pierwsze moje wyzwanie rodzicielskie, trochę z paniką zacząłem szukać wskazówek.
- Szklanka płatków i szklanka mleka słodzone łyżką miodu. Wszystko masz w trzeciej szafce. – Samara zeszła bezszelestnie i pocałowała Klarę w czoło. Usiadła naprzeciw jej i zaczęła ją zaczepiać z uśmiechem, jakbym wcale nie był obok. Śmiech tej małej łapał mnie za serce.
Nawet nie wiem kiedy, zrobiłem śniadanie dla Klary oraz odruchowo dla mnie i Sami. Sprawiało mi to wielką przyjemność, nie myślałem o tym. Dopiero jak usiadłem obok mojej córki i spojrzałem na Samarę zrozumiałem co zrobiłem.
- Nadal pamiętasz jaką lubię kawę. – Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że Sami nie miała normalnego gustu dotyczącego kawy. Jej kawa musiała być czarna, z jednej łyżeczki mielonej i dwóch rozpuszczalnych posłodzona dwoma dawkami agawy. Każda pomyłka lądowała od razu w zlewie, bo jej podniebienie nie przyjmowało innej kawy, dlatego nigdy nie piła jej poza domem. Starałem się w tym momencie przypomnieć sobie o guście Evy, czy miała jakieś preferencje, ale cały obraz zamazywała mi Samara: patrząca na mnie z uśmiechem popijając kolejny łyk kawy.
Po śniadaniu Samara zbierała się na trening, jakby nie patrzeć nadal ciężko pracuje aby utrzymać siebie i małą. Ja postanowiłem się usunąć i dać im przestrzeń. Choć chciałem poznać tą małą, to czułem, że Samara potrzebuje czasu, aby się z tym oswoić. Nie bez przyczyny chowała się przed moją osobą przez prawie pięć lat. Dobrze wiedziała gdzie pracuję, od roku mogła się ze mną swobodnie skontaktować, a jednak tego nie zrobiła.
Klara bardzo mocno mnie wyściskała i dała swojego pluszowego królika abym o niej nie zapomniał. Samara żegnała mnie z dużym zmieszaniem na twarzy, starała się za wszelką cenę udawać przed Klarą, że wszystko wraca do normy. Byłem już w połowie schodów do furtki kiedy Sami pojawiła się w progu domu.
- Rick! – odwróciłem się. Stała tam i biła się z myślami. – Kończę o trzeciej. Może pójdziemy na kawę, a potem odbierzemy małą z przedszkola razem? – Poczułem miłe ciepło na sercu, nie umiałem go wyjaśnić. Jak nastolatek który przeżywa swoje pierwsze zauroczenie.
- Będę czekał przed Twoją firmą. – machnąłem jej na pożegnanie. Zanim odjechałem jeszcze chwilę siedziałem w samochodzie. Patrzyłem jak Klara wybiega z domu, miała przy sobie misia i plecak. Cała była szczęśliwa, a zaraz za nią Samara która upominała ją by nie wybiegała na ulicę. Ruszyłem do domu. Musiałem wiele przemyśleć.

Dzisiejszy wieczór mogłem zaliczyć do udanych – no pomijając to że dostałem w twarz: najpierw od Samary, a potem od Molly. Paradoksalnie odkryłem dlaczego Rick pozostawał w związku z nimi. Miały bardzo podobne charaktery.
Samara dopadła mnie pierwsza w chwili kiedy do Ricka jeszcze nie docierało, że dziewczynka która siedzi na jego kolanach to jego córka Klara. Zaciągnęła mnie do pralni i pierwsze co zrobiła to dała mi w twarz.
- Ja mogłeś! – wysyczała przez zęby. Chciałem ją jakoś uspokoić, ale dostałem jeszcze raz w twarz. Słyszałem śmiech zza ściany tej małej istotki. Czułem, że przynajmniej to zrobiłem dobrze. Oddałem Klarze ojca, w tej całej intrydze zrobiłem jeden dobry uczynek.
- Już tego nie zmienię, mają dobry pomysł z Evą jak zdobyć pieniądze w legalny sposób. Przypominam Ci, że żeby ją uwolnić to potrzebujemy legalnych pieniędzy.
- Dlaczego nie załatwiłeś tego pośrednio!? – Samara była wściekła. Zza ściany dobiegały nadal śmiechy. Klara była wręcz w ekstazie.
- Już tego nie cofnę. – Spojrzałem na nią poważnie. – Dlatego, powinnaś teraz zmierzyć się z przeszłością i pozwolić mu uczestniczyć w jej życiu. – W końcu ktoś musiał jej to powiedzieć. – Ona potrzebuje ojca. Dobrze wiesz, że wyglądała godzinami w oknie opowiadając o nim. Każdy kolejny rok, mógłby doprowadzić do tego, że w końcu Cię znienawidzi. – Samara zaczęła wyrażać skruszenie. – Opowiedz mu o tym co przeżyłaś gdy go nie było. Opowiedz mu o Klarze. Nie oczekuje od Ciebie, że będziecie parą, ale musisz zaakceptować Ricka jako ojca Klary.
Wiedziałem co sobie myśli…
- Nie uciekaj z nią teraz. On już ją pokochał. Dobrze wiesz jak umie walczyć o to, na czym mu zależy. – Widziałem jak się poddaje, była już zmęczona tym ukrywaniem siebie.
- Dam mu szansę jako ojcu Klary, ale ja nie mam zamiaru do niego wracać. – powiedziała pewnie, pogłaskałem ją czule po policzku.
- Nikt tego od Ciebie nie oczekuje, Sami. – Spojrzała na mnie gniewnie.
- Nie mów tak do mnie. – upomniała mnie na odchodne. Oczywiście, nie będę, tylko jedna osoba może tak do Ciebie mówić. Pomyślałem.
Po wyjściu z domu Samary z kolei naskoczyła na mnie Eva. Zastanawiałem się, czy wcześniej nie ustaliły tego – bo przeżyłem niemal identyczny dialog, z tym, że Eva nie dała się tak łatwo przekonać. Mam wrażenie, że będzie długo się na mnie gniewać. 


Serdecznie zapraszam na kolejną notkę około dnia 1 października ;)

10 komentarzy:

  1. O rety, idziesz z akcją na całego :D
    Bardzo dobrze, że rozmowę z Samarą pokazałaś od strony Ricka, chociaż wydaje mi się ona trochę przesłodzona... Ale może to tylko mi. Mnie to czasem takie uczuciowe scenki przyprawiają o młodości ^^"
    Trochę nie ogarniam charakteru Ricka... Tak, jakby miał rozdwojenie jaźni, bo jednego razu z premedytacją prawie że gwałci Evę, a drugiego razu nie chce jej ranić. Chociaż w przypływie złości ludzie różnie reagują. Nie wiem... Mi jakoś w tej notce wydał się za bardzo troskliwy ^^
    Btw., Samara znalazła ciekawy sposób na zastąpienie u Clary pustki po ojcu. Idealnie pokazałaś to, jak bardzo Sami za nim tęskniła i chciała, by ponownie się zeszli, mimo, iż temu zaprzeczała. :) Coś czuję, że szykuje się burzliwy okres w związku Ricka i Molly raczej kończący się rozstaniem...
    Arona mi nie żal ani trochę. Ciekawi mnie tylko, czy jego intrygi odniosą taki skutek, jaki sobie założył. Oby nie xD
    Na koniec chciałabym Cię pochwalić za gramatycznie piękną notkę :D Przecinki postawiłaś tam, gdzie trzeba :* Nie każdy ogarnia, że stawia się je też w innych miejscach, niż tylko po "że", czy "który" xD Zrobiłaś ogromne postępy! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam uzyskać efekt otępienia, szoku... w takim stanie u człowieka ciężko o jakieś gwałtowne reakcje, niestety jest to też trudny efekt do opisania.
      Cieszę, się że zauważyłaś to jak się staram, rozwijam się z każdą napisaną stroną. ::)
      A do Arona nie miej takiego żalu.. to moja ulubiona postać! ;)

      Usuń
  2. Kocham to, serio. Wzruszyłam się tym rozdziałem. To było cholernie dobre. To chyba będzie mój ulubiony rozdział. Uwielbiam Ricka w roli ojca. Rozdział chwyta za serce. Diana zastanawiałaś się może na udzieleniem wywiadu? Coś w tym stylu, że czytelnicy zadają ci pytania, a ty odpowiadasz. Później mogłabyś to opublikować na blogu. Zastanów się nad tym. To może być fajna odskocznia :D
    Pozdrawiam cię i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :)
      Wywiadu? Raczej takiego udzielają osoby sławne, po za tym nie jestem pewna, czy znalazłyby się osoby które chciałaby mnie o coś szczególnego zapytać. Jeśli już coś myślałam raczej o swoich przemyśleniach na temat tego bloga, jeżeli jednak znalazły by się w tym również pytania od Was (jeśli jakieś są) to czemu nie ;) Masz rację, byłaby to miła odskocznia.

      Usuń
    2. U mnie znalazłoby się parę pytań do ciebie. Poza tym na innych blogach robią sobie coś takiego jak "liebster blog award" (czy jakoś tak). Niektórzy robią to na własną rękę i proszą czytelników o pytania, a u innych jest konkretna osoba, która przeprowadza wywiad. Także zastanów się :)

      Usuń
    3. To może przy najbliższej notce poproszę o pytania ;)

      Usuń
  3. Hej! Rozdział jak zwykle świetny;) Długo czekałam na konfrontację Samary i Ricka. Nie zawiodłam się ;)
    Nie mam nic przeciwko parze Rick&Eva jednakże przeczuwam, że ten związek czeka ogromny kryzys i może go nie przetrwać...
    Błagam nie paruj Evy z Aronem!
    Fakt, że jest ciekawą postacią. Ale jego charakter jest okropny. Kłamie, miesza i robi niektóre rzeczy tylko po to, żeby osiągnąć swój cel. Nawet jeśli mają inni ucierpieć. Nie pasuje mi on do Evy.
    Ponadto charakter Evy też bardzo się zmienił. Jest zupełnie inny niż w OSR. Wiem, że ludzie z wiekiem, się zmieniają i dojrzewają. Ale Eva, nigdy nie pozwoliłaby na takie traktowanie ze strony Ricka czy Arona! Zdecydowanie wole kiedy pokazuje pazury ;)
    Czekam na next i pozdrawiam !
    P.S. Pomysł z wywiadem jest całkiem dobry. Przemyśl to ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogę dodać, że charakter Evy zmienił się nie tylko, od czasu serialowego, ale również od początku opowiadania, bo ja sama się zmieniam
    Co do Arona, chciałabym napisać, ze wszystko jest do przemyślenia, ale jak wspomniałam wcześniej, opowiadanie jest skończone, a zakończenie mam nadzieje, że zaskoczy i spodoba się wszystkim

    OdpowiedzUsuń
  5. TO COŚ TAKIEGO ISTNIEJE? Diana, gdzie byłaś przez pół mojego życia? Gdzie było to cudo? Pierniczę, idę czytać. Wrócę jak pokonam wszystkie rozdziały. O matko, anime dzieciństwa, gdy człowiek jeszcze w ogóle nie znał tego słowa .-. Czołówki słucham do dziś <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Miło mi słyszeć, że przywracam komuś cząstkę dzieciństwa. Serdecznie zapraszam do czytania, mam nadzieje, że kilka rozdziałów kiepskiej jakości nie zniechęcą.
    W polecanych blogach masz też kilka opowiadań o OSR ��

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje że chcesz podzielić się swoją opinią, jest ona dla mnie cenna dlatego nie lukruj jej, jeśli będzie to nieszczere ;)