05 lipca 2017

Rozdział XXVIII



 Rozdział XXVIII
Niesnaski

Zimna szyba wydawała się taka przyjemna podczas tej podróży. Wracaliśmy już do Kansas, przed nami jeszcze kilka godzin, a niedospanie przez ostatni czas dawało się we znaki.
- Czemu nie mówiłeś, że jest to większy projekt? – spytałam
- Miałabyś wątpliwości, a nie o to chodziło. – Rick nawet nie odwrócił wzroku, ale jego ręka zahaczyła o moje kolano i zaczęło masować kciukiem.
- Chciałeś mnie postawić pod faktem dokonanym. – podsumowałam.
- Chciałem Ci dać szansę na coś większego… Coś dzięki czemu upamiętnisz mamę.
- Nie muszę nic udowadniać. – oznajmiłam.
- Chcesz, a to różnica. – Rick spokojnie odbijał piłeczkę.
- Plan był inny.
- Plan się zmieniają: Za pół roku wstąpisz do floty Wei Race, polatasz tam trochę, zdobędziesz kilka trofeów, a potem zrezygnujesz, ogłosimy, że odchodzisz do wyższej ligi, Don odzyska sławę.
- Nie podoba mi się, że robisz coś poza mną.
- Myszko, Stan i Koji potrzebowali szybko pomocy, byłaś jedyną osobą, która mogła to sprawdzić, dałaś im wiele cennych informacji i pomiarów. Teraz sama musisz się doszkolić.
- Jeszcze nie zdecydowałam. – poprawiłam włosy i nadal starałam się patrzeć w dal.
- Przecież wiem, że rano do nich zadzwonisz. Trochę Cię już znam. – uśmiechnął się pod nosem. – Kręci Cię to ryzyko. Zawsze tak było Myszko. – zjechał na pobocze i zgasił światła. Byliśmy sami na środku pustyni.
- Zdaje się, że nie jesteśmy jeszcze w Kansas Toto – uśmiechnęłam się pod nosem przypominając sobie tą durnowatą bajeczkę. Jednak Rick podłapał temat.
- Może wcale nie chcę dojechać do Kansas, Dorotko. – odpiął mi pas i jego ręka zwinnie przesunęła się z kolana na biodro. Jego usta wbiły mi się w obojczyk, a jego język zaczął krążyć w kółko.
- Ojciec zauważy. – starałam się go zatrzymać, jednak podziałało to na niego jak płachta na byka. Przysunął mnie do siebie najbliżej jak mógł, jedną ręką podtrzymywał mi biodro, drugą plątał włosy.
- Jesteś moja. – szepnął do ucha. Serce zaczęło mi uderzać jak szalone, krew płynąć jakby miała się zaraz wylać. Zaczęłam czuć, jak przemaka mi bielizna i nagle, on przestał. Jak gdyby nigdy nic, rozsiadł się wygodnie w fotelu i zapalił silnik zostawiając mnie w stanie pół szczytu. Ruszyliśmy w dalszą drogę bez słowa. Po drodze zasnęłam i nawet nie kojarzyłam momentu, w którym dojechaliśmy.
- Nic jej nie jest? – słyszałam jak przez mgłę głos ojca.
- Daj spokój Don, to była długa droga, dziewczyna była zmęczona, zaniosę ją na górę. – Silne ramiona obejmowały mnie i niosły do mojego łóżka.
- Dobranoc kochanie. – Czułam, jak jestem kładziona na łóżku, a potem jakieś sprytne dłonie ściągały ze mnie przepocone ubrania, aż w końcu skrzypienie zamykanych drzwi.
Rano obudziłam się w pełni gotowana do życia, choć zaskoczył mnie widok mojego gołego ciała. Rick musiał mnie rozebrać wiedząc, że w każdej chwili mój tata może wejść, ale kto nie lubi ryzyka.
Rick się nie mylił, z samego rana zadzwoniłam do chłopaków i zakomunikowałam, że się zgadzam. Nie byli zaskoczeni, ale się ucieszyli. W drodze do pracy zaczęłam wyszukiwać dobrych fizjoterapeutów, aż w końcu znowu byłam na torze treningowym Wei Race.
Aron rozmawiał przy wozie z mechanikami, jednak gdy tylko mnie zobaczył natychmiast się zmaterializował przy mnie. Jak zwykle czarujący, z niepoukładaną fryzurą i w białym kombinezonie.
- Tęskniłem piękna. – zbliżył się i przyciągając mnie lekko za biodro pocałował w policzek, jednak nie cofnął się tak szybko, na obojczyku zauważył purpurową małą plamkę i wpatrywał się chwilę w nią jakby z wyrzutem.
- Jakiś problem? – spytałam robiąc krok do tyłu.
- Żaden widzę, że wyjazd był owocny… - jeszcze raz rzut oka na znamię. – w doświadczenia. – Szczerze się uśmiechnęłam, wiedziałam o jakie doświadczenia mu chodzi i nie miałam zamiaru wyprowadzać go z błędu.
- Był fenomenalny. – skwitowałam. – Mamy dziś sporo pracy. Do zakończenia sezonu zostało 7 wyścigów, jesteś liderem, ale…
- Nie można zapominać o przeciwniku. – dokończył patrząc na Ricka, który już siedział na trybunach dopilnowując wszystkiego z sprzętem pomiarowym. Wyobrażałam sobie oczy Ricka, które z satysfakcją się nam przyglądają.
- Od czego zaczynamy? – spytał spokojnie kierując się w stronę ścigacza.
- 20 rundek po hali, a potem się zobaczy. – poinformowałam go i udałam się w stronę trybun, gdzie Rick również przywitał mnie pocałunkiem w policzek i dyskretnym dotknięciem w dolną część pleców. Nie lubiłam tych ich przepychanek, tak jakby to miało wpłynąć na to z kim będę. Wybór był jeden i siedział obok.
Po treningu Aron jeszcze kilka razy próbował mnie zaczepić jedna dopiero w szatni udało mu się to zrobić skutecznie.
- Porozmawiajmy w końcu! – szarpnął mnie za rękę i przyciągnął do siebie a potem przygniótł ciężarem ciała do szafek.
- Nie odzywałaś się do mnie przez te kilka dni. Nie dałaś ani raz znaku co się dzieje, martwiłem się. Gdzie byłaś?
- Na spotkaniu z trenerami. – odpowiedziałam spokojnie, starając się nie szarpać, nie dawać mu więcej możliwości dotykania mnie.
- Kłamiesz, gdzie byłaś!? – był wściekły, wyjechałam na kilka dni z Rickiem sama, to zrozumiałe, ale go nie usprawiedliwia.
-  Nie muszę Ci się tłumaczyć. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Zasługuje na jakieś wyjaśnienia, kryje Cię bez przerwy abyś mogła się z nim pieprzyć, myślisz, że to przyjemne? – zobaczyłam w jego oczach smutek. – Od czasu wypadku stałaś się małomówna, odcięta od świata, mam wrażenie, że Cię tracę Evo.
- Nigdy nie byłam Twoja. – W pełni spokojna spojrzałam w jego błękitne oczy, to była prawda związał nas przypadek, interes, który musimy ciągnąć, póki Aron nie wróci na swoją planetę.
- Jesteś moja. – użył dokładnie tych samych słów co Rick, a zaraz po nich mnie pocałował. Subtelnie i bez rządzy w oczach, już raz to zrobił i wtedy też go nie powstrzymałam. Puścił mnie i odsunął na przeciwległą ścianę.
- Nie powinienem. – po krępującej ciszy w końcu się odezwał. – Nie mogę znieść myśli, że to ON Ciebie ma, czuje się za Ciebie odpowiedzialny, przypadkiem czy nie jesteś moją narzeczoną, ciężko mi jest pogodzić się z faktem, że sypiasz z innym.
- Sam nie próżnujesz. – zauważyłam przypominając sobie sytuacje w Jamie.
- Od kiedy mam Ciebie za narzeczoną, z nikim nie spałem, uważam to po prostu za nieuczciwe nawet, jeżeli po zakończeniu sezonu będę musiał odejść bez Ciebie. – Zaskoczył mnie tym, Aron nie wydawał się kimś kto przejmuje się taką błahą rzeczą jak wierność, jednak ja byłam wierna, ale komuś innemu.
- Taka była umowa, od początku o niej wiedzieliśmy i się na nią zgodziliśmy. – Starałam się wybrnąć z sytuacji.
- Racja, taka była umowa. – skwitował i zaczął się przebierać, a ja wykorzystałam ten moment by z tamtą wyjść.
- Dzwonił Koji, podobno się zgodziłaś. – Rick zaszedł mnie od tyłu w chwili, gdy wychodziłam z szatni. Przestraszył mnie, odwróciłam się na pięcie i wpadłam wprost w jego ramiona.
- Wiedziałeś, że się zgodzę. – uśmiechnęłam się od ucha do ucha, jednak starałam się zachować dystans, w firmie musieliśmy unikać krępujących sytuacji.
- Wiedziałem, ale i tak jestem dumny. Chciałbym Cię teraz pocałować. – wyznał z uśmiechem.
- Zrobiłem to za Ciebie, nie dziękuj. – Aron wychodził akurat z szatni w chwili, gdy powiedział to Rick i kierował się do wyjścia, a ja zamarłam. Jak on mógł. Pomyślałam. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Chyba tylko elastyczna budowa ciała Arona, uchroniła go przed poważnymi urazami. Nie mogę tego samego powiedzieć o Ricku, do teraz odbija mi się w uszach trzask łamanej pięści.
Nigdy też nie zapomnę tych zimnych oczu patrzących na mnie z wyrzutem.

3 komentarze:

  1. Uuuuuu dzieje się :)
    Czekam na kolejny rozdział, bo chyba będzie poważna rozmowa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już zapomniałam jakie Molly ma problemy miłosne xD Rety, ta dziewczyna przyciąga tylko same problemy! Nie sądziłam, że Aron posunie się do takich zagrywek. Nie ładnie, ale i tak mu kibicuję :D A Rick wcale nie lepszy: najpierw Evę rozpala a następnie pozostawia spragnioną. Faceci...

    OdpowiedzUsuń
  3. No i gdzie ten rozdział noooooo? :( Czekam i czekam, a jego nie ma :(((

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje że chcesz podzielić się swoją opinią, jest ona dla mnie cenna dlatego nie lukruj jej, jeśli będzie to nieszczere ;)