14 sierpnia 2017

Rozdział XXX



Rozdział XXX
Trening

- Zgadzaj się z wszystkim co powiem, nie kwestionuj przez najbliższy czas niczego co powiem. – Rick instruował mnie przed dzisiejszym treningiem Arona. Miał wprowadzić nowy system treningowy który miał wyeliminować jego błędy podczas wyścigu. Nie było to konieczne, Aron już praktycznie ma zagwarantowane podium w lidze, jednak Rick upierał się, że może osiągnąć jeszcze lepsze wyniki.
- A jak coś faktycznie wyda mi się bez sensu? – zirytowałam się, ponieważ jakby nie patrzeć byłam zatrudniona jako konsultantka Arona w sprawach treningu, jeśli uznam coś za zbyteczne powinnam się odezwać.
- Przypominam Ci, że na Alwasie też kwestionowałaś moje metody, a wygrałaś. – Rick uśmiechnął się pod nosem.  Miał rację. Postanowiłam dać mu szansę.
Aron zjawił się chwilę później ubrany w swój kombinezon i z Tomem przy boku. Obdarzył mnie największym uśmiechem pod słońcem, jednak ja nadal odczuwałam do niego niechęć. Zawiódł mnie na całej linii, przekroczył granicę i naraził na szwank mój związek z Rickiem.
- Drogi Książe, dziś zapraszam do sali konferencyjnej, omówimy nowy rodzaj treningu. – Rick zachęcił do pójścia w głąb korytarza jednak Aron tylko uniósł wyżej podbródek.
- Dotychczasowe treningi przynosiły doskonałe skutki, nie widzę sensu ich zmiany.
- Chcemy udoskonalić kilka elementów, abyś na torze był jeszcze lepszy. – Rick spojrzał na mnie z prośbą o pomoc. Jednak ja nie wiedziałam nawet o jaką formę treningu mowa, więc wolałam nie odzywać się, póki Aron o to sam nie poprosi.
- Wygrywam, to najważniejsze. – Aron był bardzo nieufny wobec Ricka, a nie o to teraz chodziło, a sama byłam ciekawa o jaki rodzaj treningu chodzi.
- Aron zaufaj mi, że nie pożałujesz. – patrzyłam mu w oczy, z udawaną szczerością wymusiłam uśmiech który miał zapewnić mi jego zaufanie w tej materii. Podziałało, ruszył bez słowa, aż w końcu rozsiadł się wygodnie na jednym z siedzeń.
Sala ta nie była duża, wręcz była to miniaturka tego co posiada w swoich zasobach Wei Race, jednak była wypełniona kilkoma ludźmi, których nigdy nie widziałam. Było tam dużo sprzętu komputerowego. Mężczyźni, którzy tam siedzieli byli raczej mózgowcami niż specjalistami od wyścigów.
Usiadłam na pierwszym wolnym krześle i czekałam aż Rick rozpocznie swoją prezentację. O dziwo w ostatniej chwili pojawił się nawet Don, bez słowa zajmując miejsce przy mnie.
- Chciałbym zaproponować nowy rodzaj treningu, który mógłby poprawić niektóre elementy przejazdu Księcia na torze, poprawić wyniki i tym samym zwiększyć ilość funduszy od sponsorów. – popatrzył zachowawczo na Dona, na którego bladej twarzy kreowało się zaciekawienie.
- Trening polegał by na komputerowym porównaniu przejazdów Księcia, oraz najlepszych pilotów, w lidzie których znamy lub znaliśmy. – Rick spokojnie mówił dalej nie zważając na lekkie oburzenie księcia. – Każdy z pilotów, których wybrałem udoskonalał jeden element, który dawał mu przewagę. Dzięki ponad przeciętnym zdolnością księcia, my moglibyśmy się skupić na kilku tych elementach i docelowo, skrócić średni czas przejazdu do nawet 3 sekund. – Rick zrobił chwilę przerwy, a we mnie aż zadrżało.
3 sekundy w średnim przejeździe przy takich prędkościach, takiej konkurencji były skarbem na ziemi. Aron i tak już miał bardzo dobry czas średni, jednak taki czas poprawiłby jego statystyki do rangi najlepszego. Ludzie często latami trenują, aby ich średni czas przejazdu poprawił się o 0,5 sekundy, a Rick proponuje sposób na poprawę o 3 sekundy!
- Jesteś pewny mówiąc o 3 sekundach, a nie o 0,3 sekundy? – Mój tata najwyraźniej miał takie same przemyślenia na ten temat jak ja.
- Jestem w stanie tego dokonać, jeżeli Aron przejdzie pełny cykl treningu w ciągu najbliższego miesiąca.
- Dobrze w takim razie oczekuje efektów za miesiąc. – Don wstał poprawił krawat i wyszedł, a za nim jakiś zimny powiew.
- Uważasz, że to możliwe? – dopiero teraz zorientowałam się, że Aron praktycznie cały czas patrzy na mnie. Wiem do czego jest zdolny Rick, zrobił ze mnie dobrego kierowcę w jedno popołudnie jednak, sama wahałam się do tego czy jest to możliwe.
- Rick jest dobrym trenerem, nie rzuca słów na wiatr. – odpowiedziałam.
- Testował to z Tobą? – dociekał Aron.
- Nie Książę. – spojrzałam na Ricka. – stosował na mnie znacznie trudniejsze metody niż ta zaproponowana teraz. – miałam nadzieje, że to zamknie mu usta. Aron trochę się oburzył jednak zgodnie z oczekiwaniami nie powiedział już ani słowa.
- Jeżeli wyjaśniliśmy już wszystkie wątpliwości chciałbym przedstawić elementy, na których się skupimy podczas naszych treningów. – Rick na tablicy wyświetlił kilka słów.
START
PROSTA
ZAKRĘT
MIJANIE
PEWNOŚĆ JAZDY
- 5 elementów ma wpływ na wyścig, najważniejszy, przy którym traci się najwięcej to start. Reakcja pilotów na pozwolenie na lot jest różna, ale są metody pozwalające na zwiększenie refleksu w tej materii.
- Jak mam niby to poprawić? – Aron rozsiadł się wygodnie.
- Na dobry początek, pojeździsz po torze. Najlepszy start jaki możesz mieć, wytracasz prędkość i na nowo, abyś my mieli dodatkowe próbki twojej jazdy, nie liczących tych z wyścigów.
- A potem?
- Następnie porównamy Twoje starty ze startami zmarłego już dość dawno Francesco Doli, jednego z pierwszych mistrzów w lidze i będziemy doszkalać w różny sposób Twoje starty. – wyjaśnił Rick.
Wybrał idealnego kandydata, Francesco był mistrzem przed moją mamą, to ona pozbawiła go tytułu, choć zawsze wyprzedzała go właśnie w końcowych fazach wyścigach, przez początek to Francesco był górą.
- Spróbujmy. W ostateczności i tak jestem na szczycie w rankingu.
Zabraliśmy się do pracy. Rick, ja i informatycy zostaliśmy w sali, natomiast Aron wsiadł do ścigacza i rozpoczął serię startów i zatrzymań. Rick często instruował informatyków, natomiast ja rozsiadłam się na jednej z puf i starałam się nie przeszkadzać.
Po dwóch godzinach, Rick machnął na mnie ręką, podeszłam do ekranu komputera.
- Spójrz. – wskazał palcem na dwa średnie czasy startu. Jeden należący do Francesco, jeden do Arona, różniły się niemal o 0,3 sekundy.
- Jak na fakt, że Aron jest szkolonym od urodzenia pilotem, z refleksem lekko przewyższający nasz ludzki, to bardzo duża różnica. Spodziewałem się jej, jednak nie, na tak dużym poziomie. – wyjaśnił Rick.
- Co teraz? – Spytałam
- Teraz, zaczniemy rozkazywać naszemu drogiemu księciu. – Rick uśmiechnął się szyderczo i przez krótkofalówkę poprosił Arona o drobnostki, przesunięcie fotela, mocniejsze wciskanie gazu, rozpoczynanie ruszania już w chwili usłyszenia ostatniego sygnału przed zmianą świateł.
Tak trenowaliśmy przez następne dni, było to dość monotonne: start, rady Ricka, start, rady Ricka. Jako czynny kierowca Aron był już nieźle tym zirytowany, że ćwiczymy wciąż ten sam element. Rick dodał do treningu również zajęcia z refleksu, które nadzorowałam ja i przy okazji sama czasem próbowałam tych ćwiczeń.
Po trzech dniach Rick, podczas jednego z treningu, mnie zawołał.
- Spójrz. – wskazał na ekran, gdzie znajdowały się informacje o średnich czasach startów Arona. Byłam szczerze zaskoczona.
- Jedna dziesiąta szybciej, to bardzo dobry wynik jak na…
- Trzy dni pracy. – dokończył Rick jednocześnie prosząc Arona o zejście z toru i przyjście do konferencyjnej.
- Powinniśmy dalej szkolić go na tym polu. – zasugerowałam, nadal nie mogąc wyjść z podziwu.
- Moglibyśmy, gdyby zależało nam tylko na poprawie tego jednego elementu, jednak nam zależy na całokształcie jazdy. – wyjaśnił Rick.
- Dlaczego wcześniej nikt go tak nie szkolił? – spytałam, przecież gdyby wdrożono z nim ten system szkoleń mógłby zajść o wiele dalej w Obanie.
- Ponieważ na jego planecie to on pobijał wszystkie rekordy, więc nie miano na czym pokazać mu, że może być lepszy. – Logiczne, jeśli jesteś najlepszy nie mogą Cię już więcej nauczyć.
- To kto teraz? – Spytałam zniecierpliwiona kim jest drugi mistrz.
- Twoja mama i nauka mijania przeciwnika. – odpowiedział Rick podchodząc do planszy i czekając na pojawienie się księcia.

4 komentarze:

  1. Zaglądałam tu godzinę temu i jeszcze nie było rozdziału ale coś mnie tknęło by zajrzeć jeszcze raz. I bardzo się cieszę, że kontynuujesz pisanie:) uwielbiam czytać tworzone przez Ciebie historie, patrzysz na to z zupełnie innej strony niż sobie wyobrażam i cholernie mnie to cieszy. Życzę aby nie zabrakło Ci polotu:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. O jest rozdział! Nie ma nic lepszego na zakończenie dna w pracy :D dodaj szybko kolejny, nie rób już takich dużych przerwy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje że chcesz podzielić się swoją opinią, jest ona dla mnie cenna dlatego nie lukruj jej, jeśli będzie to nieszczere ;)